Nie pozwól zamarznąć drugiemu człowiekowi. Reaguj!

Każdego roku słyszymy apele, by nie pozostawać obojętnym i żeby alarmować, gdy widzimy osoby, które mogą stać się ofiarą zimna. Pomimo tego co roku statystyki są zatrważające. Obojętność to przypadłość naszych czasów, podobnie jak trywialne rzucanie sądów. Jako społeczeństwo deklarujemy otwartość i tolerancję, tymczasem w zderzeniu z rzeczywistością nader często odwracamy głowę, zamykamy oczy i uważamy, że czyjeś nieszczęście to nie nasza sprawa, że bezdomność jest zawsze dobrowolnym wyborem.

Żeby przełamać tę nieprawdopodobną nić nieporozumienia wystarczy wyobrazić sobie, że jesteśmy na miejscu tych ludzi, którzy nie mają dachu nad głową, często śpią w prowizorycznych szałasach, w altankach lub pod mostem. Co więcej, wychłodzenia z powodu zimna i braku naszej reakcji doświadczają także inni np. osoby starsze, nietrzeźwe, a także takie, które z różnych powodów zasłabły. Tak naprawdę nigdy nie wiemy z jaką osobą mamy do czynienia, a zima i mróz to nie czas na prowadzenie dochodzenia w tej sprawie. To zdecydowanie czas na szybką, zdecydowaną i prawidłową reakcję.

W całym kraju policjanci apelują, by nie przechodzić obojętnie obok osób, które mogą stać się ofiarą zimy. Jeśli więc widzimy kogoś, kto może potrzebować pomocy powinniśmy powiadomić służby dzwoniąc na numer alarmowy. Każde takie zgłoszenie jest natychmiast weryfikowane, policjanci docierają pod wskazane miejsce.

Policja zwraca się z apelem, żebyśmy nie byli obojętni i nie bali się reagować. Zima to nie czas na ocenianie czyjegoś życia, to czas na jego ratowanie poprzez szybką interwencję. Zwróćmy uwagę także na naszych sąsiadów - być może i oni, chociaż mają dach nad głową, marzną. W wielu przypadkach pomocy okazuje się ciepły posiłek i pomoc w zebraniu środków na ogrzewanie. Widząc osobę potrzebującą i zagrożoną zamarznięciem dzwońmy na policję, pogotowie lub straż miejską. Wystarczy wybrać jeden numer 112, żeby ocalić komuś życie.