Zabytek klasy zero.
: środa, 5 września 2012, 18:35
Witam
Miałem ostatnio okazję przejechać kilka razy przez przejazd kolejowy z zaporami koło Elektrowni . Niby nic . Zwykła rzecz a jakże fascynujące przeżycie. Szybkość pokonania tegoż przejazdu to chyba jeden km. na godzinę i to po prawej stronie . Po lewej trudno określić - obrazowo - prędkość zdychającego ślimaka.
Początkowo w swej nieświadomości rzuciłem kilka epitetów powszechnie uważanych za obraźliwe pod adresem właściciela tegoż ustrojstwa . Zakładając z góry że jest to obraz nędzy i rozpacz przejazdowej ,stworzonej przez czyjeś zaniedbanie , niechlujstwo lub lenistwo . I tu się myliłem ...
Przecież to nie może być - pomyślałem - żeby w tak zadbanym i szybko rozwijającym się Mieście zapomniano o tym jakże istotnym elemencie drogowo/kolejowym.
Po zagnaniu do pracy szarych komórek z niejakim trudem ujrzałem światełko w tunelu .
Pozostawienie tegoż przejazdu w nienaruszonym stanie od czasów 2 wojny światowej jest wysoce przemyślaną odpowiedzialną i sprytną decyzją . / Tyle że niewiem komu bić brawo ./
Po pierwsze zabytków użytkowych nie mamy za wiele i każdy jeden w orginalnym stanie jest na wagę
złota . Bo choćby - Św. Katarzyna może się pochwalić starym zabytkowym kościołem . Inne miejscowości pewnie też maja swoje starocie a my tu w tej nowoczesnej aglomeracji co ? Wszystko co stare odnowione albo i rozebrane i niema co pokazać jakby się jakiś zagraniczny gość pojawił . Więc choć ten przejazd mamy.
Poza tym oprócz oczywistych wartości estetycznych posiada on wybitną wartość użytkową . Oj nie doceniają jej kierowcy oj nie ,- ze mną włącznie - a jest
W takiej wyżej wspomnianej Św. Katarzynie . Przejazd gładki , nowoczesny , zadbany i co - niebezpieczny dla
życia i zdrowia - o nerwach stojących pod nim kierowców nawet nie wspomnę .
Jak już się zdarzy ten rzadki przypadek że zapory są w górze to kierowców dopada jakiś bies i gnają aby szybciej /coby nie zamknęli go przed samym nosem .Nie trudno jest zobaczyć gruszkę z betonem gnającą jak na wyścigach albo i tira znającego tutejsze stosunki , rwącego co konie w potężnym silniku wyskoczą .
A u nas - szlabany na okrągło w górze , żadnych kolejek i półgodzinnego stania ,nawet ciężkie wozy jadą powolutku i delikatnie . To jak lekarstwo na skołatane nerwy i przy okazji można własną oponą dotknąć historii .
szczepan
Miałem ostatnio okazję przejechać kilka razy przez przejazd kolejowy z zaporami koło Elektrowni . Niby nic . Zwykła rzecz a jakże fascynujące przeżycie. Szybkość pokonania tegoż przejazdu to chyba jeden km. na godzinę i to po prawej stronie . Po lewej trudno określić - obrazowo - prędkość zdychającego ślimaka.
Początkowo w swej nieświadomości rzuciłem kilka epitetów powszechnie uważanych za obraźliwe pod adresem właściciela tegoż ustrojstwa . Zakładając z góry że jest to obraz nędzy i rozpacz przejazdowej ,stworzonej przez czyjeś zaniedbanie , niechlujstwo lub lenistwo . I tu się myliłem ...
Przecież to nie może być - pomyślałem - żeby w tak zadbanym i szybko rozwijającym się Mieście zapomniano o tym jakże istotnym elemencie drogowo/kolejowym.
Po zagnaniu do pracy szarych komórek z niejakim trudem ujrzałem światełko w tunelu .
Pozostawienie tegoż przejazdu w nienaruszonym stanie od czasów 2 wojny światowej jest wysoce przemyślaną odpowiedzialną i sprytną decyzją . / Tyle że niewiem komu bić brawo ./

Po pierwsze zabytków użytkowych nie mamy za wiele i każdy jeden w orginalnym stanie jest na wagę
złota . Bo choćby - Św. Katarzyna może się pochwalić starym zabytkowym kościołem . Inne miejscowości pewnie też maja swoje starocie a my tu w tej nowoczesnej aglomeracji co ? Wszystko co stare odnowione albo i rozebrane i niema co pokazać jakby się jakiś zagraniczny gość pojawił . Więc choć ten przejazd mamy.
Poza tym oprócz oczywistych wartości estetycznych posiada on wybitną wartość użytkową . Oj nie doceniają jej kierowcy oj nie ,- ze mną włącznie - a jest

W takiej wyżej wspomnianej Św. Katarzynie . Przejazd gładki , nowoczesny , zadbany i co - niebezpieczny dla
życia i zdrowia - o nerwach stojących pod nim kierowców nawet nie wspomnę .
Jak już się zdarzy ten rzadki przypadek że zapory są w górze to kierowców dopada jakiś bies i gnają aby szybciej /coby nie zamknęli go przed samym nosem .Nie trudno jest zobaczyć gruszkę z betonem gnającą jak na wyścigach albo i tira znającego tutejsze stosunki , rwącego co konie w potężnym silniku wyskoczą .
A u nas - szlabany na okrągło w górze , żadnych kolejek i półgodzinnego stania ,nawet ciężkie wozy jadą powolutku i delikatnie . To jak lekarstwo na skołatane nerwy i przy okazji można własną oponą dotknąć historii .
szczepan